<3 <3 <3 rozdział dedykowany dla Harold'a Styles'a - dziękuję, że jesteś, kocham cię <3 <3 <3
Popatrzył na mnie, chyba zaskoczony moją reakcją. Czego się spodziewał?! Że wpadnę mu w ramiona i podziękuję za to, że zlał mojego przyjaciela?!
- Zayn - zaczęłam spokojnie - dziękuję ci za to co zrobiłeś dziś rano. Będę ci wdzięczna do końca życia. Może nie umiem tego okazać, ale tak jest. Nie jestem zbyt wylewna. Po prostu jestem trochę inna. Dziękuję ci, że mogłam się tobie wyżalić i wyrzucić to wszystko z siebie. Dziękuję. Ale powinieneś już iść - cały czas bawiłam się dłońmi. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Nie teraz.
- Perrie, - delikatnie podniósł mój podbródek, na co lekko się wzdrygnęłam - przepraszam cię za moje zachowanie. Po prostu kiedy usłyszałem jak cię nazwał to miałem ochotę go zabić. Tymi rękami - na te słowa podniósł swoje dłonie do góry.
- Oh, czyli mam rozumieć, że jeśli cię zdenerwuję, to będziesz miał ochotę mnie zabić. Tymi rękoma - prychnęłam wskazując na jego nadal uniesione dłonie.
- To nie tak miało...
- Idź już.
- Nie.
- To mój dom do jasnej cholery i to ja będę decydować kto w nim zostaje, a kto nie! - nie wytrzymałam. Chłopak, który jeszcze niedawno czule opatrywał moje rany, teraz działał mi na nerwy.
- Nie tym razem - odpowiedział.
- Bo co?!
- Bo ja tak mówię - warknął.
- Jeśli zaraz nie wyjdziesz, to wzywam... - nie dał mi dokończyć. Mocno przyłożył swoje wargi do moich. O nie panie Malik, tak się bawić nie będziemy.
- Co ty odpie*dalasz Malik?! - wstrząsnęłam wściekła. Na siebie. Dlaczego? Po zaczęło mi się podabać jak mnie całował, a tak nie powinno być.
- Prze-przepraszam Pezz - wyjąkał zawstydzony.
- Powiedzmy, że ok. Idź już - powtórzyłam po raz chyba 5844637484 tego dnia.
- Nie.
- Dlaczego nie chcesz mi dać spokoju?! Jesteś jakimś pieprzonym pedofilem albo złodziejem?!
- Obiecałem, że będę cię chronić, więc czemu oczekujesz, że wyjdę, gdy jesteś wykrwawiona, słaba i w każdej chwili możesz się znowu pociąć?
- Nie zrobię tego. Nie znasz mnie - jeśli mu zaraz przywalę, to się wcale nie zdziwię.
- W takim razie daj mi się poznać - przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi prosto w oczy. O nie, tylko nie jego oczy. Przy nich zawsze wymiękam.
- Miałeś rację. Nie jesteś pedofilem ani złodziejem, tylko jakimś erotomanem! - wyrwałam się z uścisku. Zakręciło mi się w głowie. Ku*wa.
- Wszystko ok? - ten zboczeniec oczywiście musiał mnie do siebie przyciągnąć. Powoli zetknął mój nos ze swoim.
- Oh, Zayn. Nie masz u mnie szans.
- W takim razie będę próbował je zdobyć.
- Idiota - rzuciłam z przekąsem i odeszłam, żeby usiąść na kanapie, ponieważ moje osłabione nogi powoli zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa.
- Ale przystojny - dosiadł się do mnie.
- Ktoś tu ma chyba ma zbyt wysoką samoocenę - rzuciłam.
- Mogę zostać? - zmienił temat. - Obiecuję, że już nikogo nie tknę - ułożył ręce w geście obietnicy.
- Jeśli ci to sprawia przyjemność, to se tu siedź - burknęłam.
- Oj no już się tak nie nadymaj. Przecież cię przeprosiłem - dźgnął mnie w ramię.
- Spadaj zboczeńcu - powiedziałam, ale nie potrafiłam się na niego już dłużej gniewać. - No dobra. Tylko błagam, weź ten palec bo mnie zadźgasz na śmierć.
- Mam pomysł! Zagrajmy w grę! - naprawdę? Czy wielki bad boy Zayn Malik właśnie chce zagrać w jak się domyślam jakąś durnowatą grę? - Chodzi o to, że zadajemy sobie nawzajem pytania. Jeśli nie chcesz odpowiedać na jakieś pytanie, zdejmujesz z siebie jakąś cześć garderoby - wytłumaczył.
- Jesteś pewien, że tego chcesz?
- Pewnie. Są dwie obcje. Albo się o tobie czegoś dowiem, albo rozbiorę cię do naga. Obydwie mi się podobają - poruszył zalotnie brwiami. Debil.
- Niech ci będzie. Tylko poczekaj na mnie chwilkę - biedny Zayn jeszcze nie wie co go czeka. Wpadłam jak burza do pokoju, po czym wyjęłam wszystkie bransoletki jakie posiadałam i wysunęłam je z trudem na rękę.
- C-co to jest? - spytał zaskoczony Zayn. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał.
- To co, gramy? - spytałam rozśmieszona jego miną. Szkoda, że nie miałam przy sobie aparatu, ani telefonu, bo chętnie bym ją uwieczniła. - Co się tak gapisz? Zaczynaj! - ponagliłam nadal zszokowanego chłopaka. Bransoletek było tyle, że spokojnie mogłam nie odpowiadać na żadne głupie i wścibskie pytania.
- No to... - zaczął mulat.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wow! Już 8 rozdział :))) Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście kochani <3 Dla kogo ma być dedykowany 9 rozdział? ;)