...i przeczytałam:
"Ładnie to tak chodzić na wagary? Tatuś nie byłby z ciebie dumny kotku.
Andrew xx"
Idiota.
Śledził mnie. Tego byłam pewna. Tylko po co? Jaką niespodziankę
przygotował dla mnie dziś? Porwanie? A może chce mi po prostu
przypomnieć, że o mnie nie zapomniał i nie zostawi mnie tak
łatwo? Nie miałam pojęcia. Bałam się. Po prostu się GO
ponicznie bałam. Wiedziałam, że mnie obserwuje, i że daję mu
satysfakcję, gdy widzi mnie teraz wkurzoną, wściekłą, a przede
wszystkim przerażoną. Niby w treści SMS-a nie były zawarte
groźby, ani nic podobnego, ale to był SMS od NIEGO. To nie
mogło oznaczać nic dobrego. Nic. A może przesadzam? Może on
chce tylko widzieć mój strach? Chce się po raz kolejny zabawić
moim kosztem? Starałam się uspokoić moje wychudzone od ciągłych
nerwów płaczu, cherlawe ciało, ale słabo mi to wychodziło. Już
miałam skręcić w długą, przepełnioną ludźmi ulicę, na
której znajdował się mój bladożółty dom, gdy poczułam mocne
ukłucie chłodu na mojej zasłoniętej lilową koszulą klatce
piersiowej. Podniosłam nerwowo głowę. Naprawdę, jedyne czego mi
teraz potrzeba mi było do szczęścia, to lodów czekoladowych
rozciapcianych na nowej koszuli.
- Możesz uważać jak chodzisz?! - wycedziłam przez zęby. - Widzisz co narobiłeś? - rzuciłam z wyrzutem, ścierając ślady ciemnej czekolady z materiału.
- J-j-ja bardzo przepraszam - wyjąkał zmieszany. Spuścił na dół swoje piękne ciemne oczy.
-Zaraz? Czemu wyżywasz się na chłopaku, który tak na prawdę nic złego nie zrobił? - po raz kolejny dzisiajszego dnia skarcił mnie mój mózg.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinnam była tak reagować. - uśmiechnęłam się do niego lekko. Inaczej chyba nie potrafiłam, a sądząc po jego mine moje staranie wyglądały dość żałośnie.
- No to się dogadaliśmy. Jestem Zayn, a ty? - na jego twarz od razu wstąpił wyszczerz, bo raczej ciężko było nazwać to uśmiechem.
- Możesz uważać jak chodzisz?! - wycedziłam przez zęby. - Widzisz co narobiłeś? - rzuciłam z wyrzutem, ścierając ślady ciemnej czekolady z materiału.
- J-j-ja bardzo przepraszam - wyjąkał zmieszany. Spuścił na dół swoje piękne ciemne oczy.
-Zaraz? Czemu wyżywasz się na chłopaku, który tak na prawdę nic złego nie zrobił? - po raz kolejny dzisiajszego dnia skarcił mnie mój mózg.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinnam była tak reagować. - uśmiechnęłam się do niego lekko. Inaczej chyba nie potrafiłam, a sądząc po jego mine moje staranie wyglądały dość żałośnie.
- No to się dogadaliśmy. Jestem Zayn, a ty? - na jego twarz od razu wstąpił wyszczerz, bo raczej ciężko było nazwać to uśmiechem.
- Emm...Perrie - powiedziałam spokojnie, obserwując jego twarz. Miał ciemne, piękne oczy, delikatnie zarysowane kości policzkowe oraz włosy postawione na żelu lub na lakierze. Nie znałam się na tym zbytnio. Nigdy nie zwracałam uwagi na wygląd, ale muszę przyznać, że był całkiem przystojny - Ja już pójdę. Pa! - rzuciłam, aby przerwać krępującą ciszę. Obróciłam się na pięcie i powoli odeszłam.
- Czekaj! Dasz mi chociaż swój numer telefonu? - spojrzał na mnie błagalnie.
- Wybacz, ale nie daję swojego numeru obcym osobom - przybrałam miły wyraz twarzy, aby nie wyjść na za przeproszeniem sukę.
- Ale ja przecież nie jestem nieznajomy! Jestem Zayn - uśmiechnął się przyjaźnie.
- W takim razie możemy się dogadać znajomy Zaynie - puściłam do niego oczko. Czułam się trochę dziwnie, bo od kiedy poznałam JEGO, nie ufałam raczej ludziom, a tym bardziej osobom poznanych na ulicy. Wpisałam niepewnie numer do jego pancernego telefonu. - Pa! - rzuciłam na odchodne i odeszłam pewnym krokiem w stronę mojego domu. Widziałam, że Zayn odprowadza mnie czujnym wzrokiem, lecz gdy powoli, jakby stanowiło to dla mnie ogromny trud, otworzyłam dębowe drzwi z wyrytym napisem 'Edwards', szybko się obrócił i pobiegł w przeciwną stronę. Spojrzałam na stary zegar w przedpokoju. Było już po 17. Rzuciłam się na tapczan, ale dziwnym trafem nie chciało mi się płakać. W sumie dostałam dziś tylko jednego i to jeszcze niewiele znaczącego dla mnie SMS-a. Jedyne czego się bałam, to tego, że to nie koniec na dziś. Bałam się, że ON ma dla mnie dzisiaj jakąś specjalną niespodziankę. Czasami zastanawiałam się, dlaczego to właśnie mnie prześladuje. Dlaczego stara się, żeby to właśnie moje życie było tak beznadziejne? Musiał mieć jakiś powód. Tylko jaki? Tego nie dane mi się było się jak do tej pory dowiedzieć. Moje rozmyślania przerwał donośny dzwonek do drzwi...
******************************************
Hej! Jest rozdział 1 i pojawił się Zayn <3 Wiem, że rozdział nie jest jakiś powalający, ale musi być jakiś wstęp do kolejnych wydarzeń ;) Chciałabym bardzo podziękować za wszystkie komentarze, szczególnie te dłuższe :))) Jak myślicie, kto odwiedził Perrie?
BOSKI ROZDZIAŁ! CHCĘ NASTĘPNY!!! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nn :)
Zapraszam do siebie, również dopiero zaczynam :)
http://bestrongdontgiveup.blogspot.com/
Pozdrawiam i całuje :*
Pojawił się 1 rozdział, zajrzysz? :D
Usuńhttp://bestrongdontgiveup.blogspot.com/
Już czytam :)
UsuńSuuuper <33 Bardzo mi sie spodobało :) Pisz dalej! :D
OdpowiedzUsuńPisz dalej! <3 proszę! Powodzenia :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! No i jest Zayn ;) ciekawe kto przyjdzie do Perrie... Mam nadzieję że to nie będzie ON xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn, weny ;**
Świetne!!! =D Pisz dalej :* Mam nadzieję ze przyjdzie Zayn =D <3 Powodzonka ;3 :* <3
OdpowiedzUsuńCudowny! Myślę, że do Perrie przyjdzie ON.
OdpowiedzUsuńPojawił się Zayn :)
Pisz dalej. Nie mogę się doczekać :)
Życzę weny xx
http://good-away-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń''Chciałabym się obudzić. Choć na chwilkę otworzyć oczy. Wziąć głęboki wdech, zamrugać lub tylko poruszyć kciukiem. Tymczasem musiałam tu tkwić. Ale gdzie było to "tu"?Całą siłą woli jaką w sobie miałam, nakazałam swojemu organizmowi do obudzenia się. Było to trudne, bo byłam zdrętwiała i nieruchoma. Czy mogłam cokolwiek zrobić? A może zostanę tu na zawsze...
...Zamknięta we własnym ciele.''
Zapraszam na bloga o Lou :) xx
Na pewno przeczytam i skomentuję :)
UsuńTylko nie ten sukinsyn który ja straszy i wg :C
OdpowiedzUsuńAlbo niech przyjdzie i Zayn też i mu wpierdzieli :3
Już lepiej xd
Weny :*
NO I CZEMU TAK KRÓTKO? Wiesz co, jak tak możesz... ledwo się wczytałam w akcję a tu koniec... Ja się na to nie zgadzam, miej tego świadomość. Żądam dłuższych rozdziałów. Kategorycznie :).
OdpowiedzUsuńAle nawet mimo wątpliwej długości tekstu, rozdział jest naprawdę fajny :). Jednak trochę przeszkadzała mi pewność Perrie... Nie to, że się czepiam, ale skoro jest w wiecznym strachu przed Andrew to jakim cudem tak łatwo dała swój numer obcemu chłopakowi...? Nawet jeśli to Zayn i że się jej spodobał. Biorę jednak pod uwagę, że każdy jest inny, a w Perrie nadal tkwi osoba sprzed TYCH wydarzeń o których bladego pojęcia nie mam i które musisz szybko opisać, bo mnie ciekawość zeżre, więc nadal mimo wszystko ma w sobie jakąś ufność :). Każdy jest przecież inny. I nie bierz tego jako krytyki, absolutnie! Po prostu tak mi się jakoś zgryzło... Ale to tylko ja, nie musisz zwracać uwagi :). Bo z drugiej strony cieszę się, że Zayn dostał ten numer :). Teraz będzie mu łatwiej umówić się z Perrie, na co przecież niecierpliwie czekam :). On powinien przywrócić porządek jej życiu, obronić ją przed tym... psychopatą? Mogę go tak nazywać? Także no... Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. I na więcej Zerrie :).
Buziaki xx.
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
świetny *__*
OdpowiedzUsuń